Klaudia Kobylańska – blog historyczny

23 stycznia 2015

„Reign”, czyli dlaczego nie warto uczyć się historii z seriali telewizyjnych

Opublikowano: 23.01.2015, 15:10

Serial „Reign” (w Polsce „Nastoletnia Maria Stuart”)opowiadający losy Marii Stuart bije rekordy popularności wśród widzów na całym świecie.  Kolejne nominacje oraz nagroda People’s Choice za ulubiony nowy serial dramatyczny świadczyć mogą więc o tym, że jest to coś wartego obejrzenia. Są jednak powody, dla których na Filmwebie przeczytać możemy: „Gatunek: dramat, fantasy”.

reign

Plakat serialu „Reign”

Nie ukrywam, że zanim serial „Reign” rozpoczął swoją emisję, bardzo na niego czekałam. Jako miłośniczka średniowiecznych monarchii i historii Anglii byłam niezmiernie ciekawa, jak przedstawione zostaną losy tej młodej kobiety ubiegającej się o aż trzy korony różnych państw.
Niestety, już pierwszy odcinek pokazał, że serial ten ma niewiele wspólnego z historią, a oglądając go dalej można jedynie nabrać przekonania, że jeżeli ktoś po obejrzeniu tego serialu nie sięgnie po książkę, lub chociażby Wikipedię, to będzie miał bardzo wypaczony obraz zaprezentowanych tam wydarzeń.

Ale do rzeczy. Bohaterkę poznajemy, kiedy ma około 15 lat i przybywa do Francji w celu zawarcia małżeństwa z równie młodym Franciszkiem, delfinem Francji.  Na przeszkodzie ich wspólnemu szczęściu staje jednak wiele przeszkód – między innymi przepowiednia Nostradamusa, którą to poznaje matka Franciszka, Katarzyna Medycejska. Przepowiednia głosi, że jej syn umrze, jeśli kiedykolwiek ożeni się z Marią. Bajka? To jeszcze nic w porównaniu z mitycznymi stworami, którym składane są ofiary, legendami oraz powracającymi zza grobu, pragnącymi zemsty krewnymi.

Ponadto znaczna część serialu, to historie fikcyjnych postaci – głównie dwórek Marii, których miłosne perypetie ciągnął się w nieskończoność. Jeśli natomiast ktoś myśli, że przyrodni brat Franciszka, Sebastian, któremu ulega nawet sama Maria żył naprawdę, to niestety, będzie zawiedziony. Tak istotna dla serialu postać jest całkowicie fikcyjna, w przeciwieństwie do jego matki, która w rzeczywistości była kochanką króla Francji Henryka, choć znacznie starszą niż w serialu.

Jedną z moich ulubionych postaci w serialu jest Katarzyna Medycejska. Jest to chyba najwyrazistszy czarny charakter, kobieta silna i nie bojąca się podejmowania ciężkich, czasami ostatecznych decyzji. Niestety, jest to postać w dużej mierze oparta na micie Katarzyny Medycejskiej, o której mówiło się, że nie zawahała się zamordować z zimną krwią, by dopiąć swego.

suknie

Suknie z serialu „Reign”

Kwestią, która nie do końca jest dla mnie zrozumiała są również kostiumy. Te męskie są jak najbardziej ok., jednak sporo sukni zarówno Marii jak i jej dwórek mogłyby raczej być kreacjami na studniówkę lub współczesną galę, niż na średniowieczny dwór. Obnażone ramiona, siateczki, a nawet brak gorsetów – to coś, czego z pewnością ówczesne kobiety nie nosiły. Nieco mnie to dziwi, szczególnie dlatego, że powstało do tej pory wiele filmów i seriali historycznych o tej epoce i w każdym z nich stroje miały znacznie więcej wspólnego z rzeczywistością, będąc równocześnie naprawdę pięknymi i szykownymi. Najprawdopodobniej wynika to jednak z interpretacji potrzeb współczesnej telewizji, gdzie nagość, seksapil i uroda są niezmiernie ważne. Dlatego też wszystkie postaci, zarówno kobiety jak i mężczyźni są bardzo atrakcyjni – tyczy się to np. Franciszka, który w serialu jest pociągający i przystojny, podczas gdy jego pierwowzór był słabowity, mizerny i niezbyt atrakcyjny.

Całość serialu więc, choć oparta na życiu Marii, jest jednak niesamowicie rozbieżna z rzeczywistością i nie można jej w żadnym wypadku traktować jako chociażby podstawę swojej wiedzy na temat tej historii. Można go obejrzeć – ja robię to z czystej ciekawości i teraz poniekąd z przyzwyczajenia, jednak z pewnością nie po to, by poznać losy Marii, królowej Szkotów.

Komentarze

  1. Grzesiek pisze:

    Niestety taka smutna prawda, że serial historyczny (ogólnie każdy) to produkt, który musi się sprzedać i na siebie zarobić. wytwórnie nie mogą marnować czasu na niedochodowe produkcje a stacje ryzykować czas antenowy.
    Przy samych Tudorach było sporo wypaczeń, jednak całość prezentowała się dosyć dobrze. A w tym przypadku mamy:
    1. ciekawą postać, która przyciągnie
    2. nie do końca znane realia, więc można dowolnie kształtować fabułę
    3. modę na takie produkcje
    Więc nie dziw, że twórcy łykają pomysł i pozwalają sobie na wiele. A czy widz będzie nauczony czegoś? nie widz się będzie dobrze bawił i o to chodzi

    1. klaudiakobylanska klaudiakobylanska pisze:

      Oczywiście zgadzam się z tym, że chodzi o dobrą zabawę – w końcu każdy serial to dla nas rozrywka. Gorzej zaczyna się dziać, kiedy po taki serial sięgają osoby, które nie do końca interesują się historią i uważają, że będą się mogły czegoś z niego nauczyć. Już kilkakrotnie spotkałam się z dziwnymi opiniami na temat postaci historycznych, a opinie te bazowały na tym co było zaprezentowane w serialu właśnie. Jeżeli chodzi o „Tudorów” to na tle innych seriali historycznych wypadają oni naprawdę dobrze.To serial w którym oczywiście znajdziemy sporo wymieszanych sytuacji i ciekawych serialowych zabiegów, ale jest bardzo blisko historii i to się chwali :) Oczywiście lepiej jest, jeśli po jego obejrzeniu mimo wszystko sprawdzimy informacje w bardziej wiarygodnych źródłach 😉

  2. Renata pisze:

    Niczego sobie :)

Odpowiedz na „GrzesiekAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.